Icons made by Freepik from www.flaticon.com
Podróże

Przeżyliśmy huragan Irma

Przez
day
9 czerwca 2019

Regularnie zwiedzamy świat, ale ta podróż na długo pozostanie w naszej pamięci. Huragan, który w sierpniu 2017 roku przeszedł przez Wyspy Karaibskie i Florydę został uznany za najsilniejszy w historii Stanów Zjednoczonych. Jak wylądowaliśmy w samym sercu huraganu i w jaki sposób się do niego przygotowaliśmy? W tym wpisie poznacie Irmę z naszego punktu widzenia.

Zabrzmi banalnie, ale to miała być nasza wymarzona podróż poślubna. Z mężem polecieliśmy na Florydę, żeby w końcu odwiedzić ukochane Miami Beach, zobaczyć Palm Beach, a przy okazji zaglądnąć do znajomych w Orlando. To miała być krótka wyprawa — po ośmiu dniach odpoczynku, 9 września, mieliśmy wracać do Polski.


Nadchodzi huragan


Po kilku dniach spędzonych na miejscu usłyszeliśmy informacje o szalejącym na oceanie huraganie piątej kategorii. Wtedy nie przejęliśmy się tą wiadomością — wynajęliśmy cabrio i ruszyliśmy wybrzeżem do znajomych w Orlando. Nie wiedzieliśmy wtedy, czy huragan dotrze na Florydę, mało tego — o sile żywiołu dowiedzieliśmy się dopiero od zaniepokojonej rodziny z Polski. U przyjaciół usłyszeliśmy też, że huragan Irma na pewno uderzy we Florydę z 10 na 11 sierpnia. My mieliśmy zaplanowany powrót do Polski dokładnie dzień wcześniej więc żyliśmy nadzieją, że uda nam się odlecieć przed nadejściem żywiołu. Niestety dopiero na stronie internetowej lotniska w Miami dowiedzieliśmy się, że nasz lot został odwołany. Zrozumieliśmy, że będziemy musieli przeczekać huragan na miejscu.


Przygotowania


Jak na wiadomość o huraganie zareagowali mieszkańcy.? Część ludzi opuściła Florydę, inni rozpoczęli gorączkowe przygotowania, zabezpieczali swoje domy, robili zapasy jedzenia. Na kilka dni przed uderzeniem w sklepach brakowało wody, baterii i konserw. Później tak samo trudno było kupić benzynę


Jak przeżyliśmy Irmę


Nadszedł dzień uderzenia. Pierwsze podawane przez wiadomości informacje nie wróżyły dobrze — wciąż powtarzano, że to jeden z najsilniejszych huraganów 5 kategorii w historii Stanów Zjednoczonych. Robiliśmy zapasy, zabezpieczaliśmy dom i samochody, a ja nie mogłam uwierzyć, że podczas zaledwie kilkudniowej podróży trafiliśmy na huragan obejmujący swym zasięgiem powierzchnię wielkości Polski, który nad Haiti osiągał prędkość 300 km/h! Te dane przerażały i robiły na mnie ogromne wrażenie jednocześnie.


Zdjęcie z telewizji o sile uderzenia


Przyrządziliśmy kolację i czekaliśmy na nadejście żywiołu. Deszcz i wiatr szalał już od samego rana, koło godziny 21 podwoił swoją siłę, a w domach przestał działać prąd — wtedy jeszcze obserwowaliśmy wszystko z zewnątrz.

Mniej więcej po godzinie zdarzyło się coś, co przestraszyło mnie naprawdę. Znacie powiedzenie „cisza przed burzą”? Doświadczyliśmy go dosłownie — w ciągu ułamka sekundy wszystko zatrzymało się, jakby ktoś włączył znak stop. Wiatr ustał do zera, z nieba nie spadła nawet kropla deszczu. Z totalnej ciszy wybudziły nas telefony, a raczej masowo wysyłane ostrzeżenia o tornadach w okolicy, plus bezprzewodowy odkurzacz, który włączył się sam i zaczął szaleć wewnątrz domu.

W tej ciszy Irma powitała nas niebieskimi oraz czerwonymi rozbłyskami — całe niebo świeciło jak napromieniowane. Był to rodzaj bezgłośnych wyładowań, których nigdy wcześniej w swoim życiu nie widziałam. Szybko zdecydowaliśmy się schronić wewnątrz domu, zwłaszcza że wiatr zaczął wiać z coraz większą mocą. Nigdy nie zapomnę dźwięków huraganu, kiedy późno w nocy próbowaliśmy zasnąć.


Rozbłyski na niebie


Po wszystkim


Koniec końców okazało się, że po wejściu na ląd huragan znacznie opadł na sile. Obudziliśmy się cali i zdrowi, jednak obraz, jaki zobaczyliśmy po wyjściu z domu bardzo nas poruszył. Takie kadry znaliśmy do tej pory jedynie z telewizji, z zagranicznych wiadomości albo katastroficznych filmów. Połamane palmy, mnóstwo liści oraz gałęzi, zablokowane przez złamane drzewa drogi, domy zalane przez płynące w pobliżu rzeki oraz budynki zniszczone przez wiatr. Irma spustoszyła ogromne tereny. W karaibskiej Antigui zniszczonych zostało 90% wszystkich stojących gospodarstw. Nie będę podawać statystyk, wiele informacji na temat Irmy znajdziecie w sieci.

Na powrót prądu czekaliśmy aż pięć dni. W tym czasie miasta zostały całkowicie sparaliżowane — nie działały szkoły, sklepy, restauracje i centra handlowe. Ogromnym problemem okazał się nasz powrót do Polski. Linie lotnicze Air Berlin nie zagwarantowały nam powrotu, chociaż wcześniej kupiliśmy bilety w obie strony. Zapewniano nas, że „za dwa dni być może będą dla nas miejsca”, po czym sytuacja powtarzała się i tak w kółko. Byliśmy zmuszeni kupić nowe bilety z trzema przesiadkami. Linia lotnicza Air Berlin upadła, a my do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej rekompensaty.

Wniosek? Lecąc do Stanów, warto być przygotowanym na pogodowe niespodzianki. Podczas naszej pierwszej podróży trafiliśmy na huragan, podczas drugiej — na zimę stulecia (być może kiedyś też Wam o niej opowiem). Już wkrótce planujemy kolejną wyprawę za ocean, jak sądzicie, jakie nieprzewidziane sytuacje będą czekać na nas tym razem?


TAGI
POWIĄZANE POSTY

SKOMENTUJ

Kaja
Kraków

Hej! Mam na imię Kaja i cieszę się, że tu jesteś. :) Podróżując po świecie spełniam swoje marzenia, a doświadczeniami dzielę się na blogu oraz Instagramie. Odkrywam niesamowite miejsca, fotografuje je i zarażam innych chęcią do ich zwiedzania. Nie byłam jeszcze "wszędzie”, ale mam to na swojej liście. :)